(Nie taka) Czarna owca...

    Jak Wam wielokrotnie pisałam, uwielbiam zgłębiać wiedzę z różnych dziedzin. Do tematu zazwyczaj podchodzę metodycznie, notatki, karteczki, zapisane spostrzeżenia. Nie inaczej było w przypadku “Czarnej owcy medycyny”. Jednak to co wyróżnia tą książkę, to fakt, że w zasadzie na każdej stronie znajduje się coś ciekawego, interesującego, wartego zapisania, zapamiętania, albo dalszego wyszukiwania i poszerzania zdobytych wiadomości.

Według Narodowego Instytutu Zdrowia Psychicznego, jedna na cztery osoby będzie cierpieć na zaburzenia psychiczne. W moim otoczeniu nieraz spotkałam się mniej lub bardziej pośrednio, z przypadkami schizofrenii, zaburzeń odżywiania (anoreksja i bulimia to także choroby o podłożu psychicznym), czy wreszcie depresji na którą cierpi moja babcia. 

Tajemnica jaką owiana jest psychiatria, książki takie jak “Lot nad kukułczym gniazdem” czy “Anioły jedzą trzy razy dziennie” czy genialny spektakl “Kuracja” już nieraz skłaniały mnie do poszukiwania wiedzy na ten temat.

O książce można śmiało powiedzieć, że to kronika dziejów psychiatrii, ukazująca zarówno jej jasne jak i ciemne strony. 

Dowiadujemy się z niej min. o rozdziale neurologii (uszkodzenia mózgu) od właśnie psychiatrii  (określanej jako leczenie uszkodzonej duszy), poznajemy różne mniej lub bardziej prawdopodobne teorie terapeutyczne, oraz lekarzy, którzy stawiali kroki milowe (nieraz grzęznąc w błocie niewiedzy) w tej jakże trudnej dziedzinie.

Autor przybliża metody jakie stosowane w leczeniu, od celowego zarażania malarią (dla wywołania gorączki i zwalczenia mózgowych powikłań syfilisu), przez terapię insulinowe (leczenie śpiączką), aż po leukotomie (jej prekursor otrzymał Medycznego NOBLA (sic!)), lobotomię, czy terapie elektrowstrząsami. Jeśli myślicie że to co Was przeraża, jest ostatecznie straszne, to pomyślcie o terapii metrazolem, który u chorych wywoływał konwulsje tak silne, że w zasadzie każdy kończył z uszkodzonym kręgosłupem…

Jednak żeby nie pozostawiać czytelnika bez nadziei, autor zmierza też w jaśniejsze obszary psychiatrii… początki obrazowania mózgu (tomografia, rezonans), odkrycie istotności pamięci (badania na ślimakach morskich - serio), czy rozkwit metod farmakologicznych..

O książce czytałam różne opinie, ale ja nadal jestem wielką fanką tej serii.

Ilość informacji jest bardzo duża i myślę że pozwala na wyrobienie sobie opinii na temat trudności i wyzwań jakie na swej drodze spotkała psychiatria.

Ja polecam i na pewno sięgnę do tej książki jeszcze nie raz!




Komentarze

Copyright © AnnaMacondoBooks